W świecie mody niewielu projektantów osiągnęło taki status, jaki posiada Yves Saint Laurent. Gdyby moda była religią (a niektórzy twierdzą, że już jest), to Saint Laurent byłby jej papieżem haute couture. To człowiek, który nie tylko redefiniował kobiecą garderobę, ale wręcz napisał od nowa zasady elegancji, odwagi i – co najważniejsze – bycia sobą na własnych warunkach. W tej podróży przez tkaniny, kroje i ikoniczne modele, poznamy bliżej geniusz, który zrewolucjonizował modę bardziej niż ktokolwiek inny. Czytaj dalej, bo to nie zwykła biografia, a obowiązkowa lekcja stylu z przymrużeniem oka.
Chłopiec z Oranu, który podbił Paryż
Yves Saint Laurent urodził się w 1936 roku w Algierii – i już wtedy było wiadomo, że nie będzie to zwykłe dziecko. W wieku zaledwie 17 lat przeniósł się do Paryża, gdzie rozpoczął naukę w prestiżowej szkole mody. Przeznaczenie postanowiło działać szybko – już w wieku 21 lat został głównym projektantem domu mody Dior, po niespodziewanej śmierci Christiana Diora. Tak, dobrze przeczytaliście – 21 lat i projektuje dla największego domu mody na świecie. Kiedy reszta z nas w tym wieku próbuje rozkminić, jak ugotować makaron bez przypalenia garnka, Yves redefiniował sylwetkę kobiety w latach 50.
Nowa kobieta według Saint Laurenta
Co tak naprawdę zrobił Yves Saint Laurent wyjątkowego? Przede wszystkim – dał kobietom garnitur. I nie, nie mówimy tu o jakimś zapomnianym komplecie od cioci Mirki z lat 80., lecz o „Le Smoking” – kultowym smokingowym garniturze zaprojektowanym w 1966 roku. Był to moment, gdy kobiety zyskały nie tylko nowy kawałek garderoby, ale i nową tożsamość – silną, pewną siebie, niepodporządkowaną konwenansom. Yves Saint Laurent projektant nie bał się kontrowersji; wręcz przeciwnie, prowokacja i emancypacja były jego nićmi przewodnimi.
Moda jako manifest
Saint Laurent bawił się modą jak artysta farbami. Stworzył kolekcje inspirowane sztuką Mondriana, afrykańską kulturą czy beatnikami. Każda z nich była jak manifest artystyczny i polityczny w jednym. Ubrania przestały być tylko okryciem – stały się narzędziem ekspresji, protestu i, o dziwo, komfortu. W czasach, gdy kobieta w spodniach była czymś szokującym, Yves Saint Laurent projektant z uporem maniaka promował równouprawnienie – szpilką i igłą, zamiast transparentów.
Gwiazdy i muzowie
Ikony takie jak Catherine Deneuve, Bianca Jagger czy Paloma Picasso nie tylko nosiły YSL – one nim żyły. Saint Laurent zawsze otaczał się silnymi osobowościami, które stawały się jego muzami i ambasadorkami. To właśnie dzięki niemu wiele z tych kobiet wyglądało na czerwonym dywanie jak uosobienie klasy i buntu jednocześnie. Bo u Saint Laurenta nie było podziałów – moda miała łączyć to, co pozornie nie do pogodzenia: elegancję z luzem, luksus z wygodą, kobiecość z siłą.
Dziedzictwo nie do podrobienia
Po odejściu ze świata mody w 2002 roku (i niestety również z tego świata w 2008 roku), Yves Saint Laurent pozostawił po sobie markę, która do dziś inspiruje. Jego wpływ jest widoczny nie tylko na wybiegach, ale i na ulicach wielkich miast, w second-handach, a nawet w galeriach sztuki. Jego imię stało się synonimem odwagi i wyrafinowania. I choć sam mówił, że zrobienie sukienki to tylko kwestia odpowiedniego ułożenia materiału – wszyscy wiemy, że w rzeczywistości tworzył arcydzieła.
Dziś, kiedy przechodzisz obok butiku z logo YSL i zastanawiasz się, czy szpilki za pół pensji to dobry pomysł, pamiętaj – to nie tylko buty. To dziedzictwo nowoczesności, wolności i… bardzo drogiej charyzmy. Moda się zmienia, ale styl, jak mawiał sam mistrz, pozostaje. Yves Saint Laurent był projektantem, który pokazał, że styl to nie krzykliwe metki, lecz odwaga bycia sobą – niezależnie od tego, ile kosztuje tweedowy żakiet.
Przeczytaj więcej na: https://fashionistki.pl/yves-saint-laurent-historia-projektanta-ktory-zrewolucjonizowal-mode/